Właśnie wróciłam do Wrocławia, z torbą pełną gruszek, koperku i zdjęć. Jaram się bardzo  bo udało mi się zrobić wczoraj na szybko i dzisiaj już na spokojnie, bez urywanych od wiatru głów i innych rzeczy dwie fajne sesje z jedną z moich ulubionych modelek. Jaram się bardzo bo rude, gęste włosy targał wiatr, a dzisiejsze słońce sprawiło, że zapłonęły one żywym ogniem. Nie było łatwo, ooo co to, to nie. Grzęzło się w błocie po kostki, marzło się, albo zaczepiało o kolczaste szuwary. Standard. Typowa, mała robótka w terenie.
Tymczasem idę obczaić na kompie efekty, a Was zostawiam z moimi spowitymi mglistym różem zdjęciami.


                             bluzka- sinsay / spodnie- bershka / komin- MAI /okulary- brylove

Komentarze

Prześlij komentarz