Sok z brzozy
O niesamowitym soku z brzozy słyszałam już jak miałam 7 lat i zawsze był dla mnie czymś na kształt zaginionej Atlantydy, bo zewsząd słyszy się legendy o istnieniu, o wspaniałościach, ale nigdy aż do teraz nie udało mi się go pozyskać*.
Jak łatwo się domyślić mój problem polegał na niczym innym jak na zwykłej niewiedzy, bo sok z brzozy można sobie zebrać tylko raz w roku i to w dość krótkim okresie czasu, a mianowicie wczesną wiosną, kiedy nie ma już śniegu, ale jeszcze przed wypuszczeniem przez drzewa liści, bo wiadomo wtedy wszystkie soki są już ładowane w owe listki.
Eh... po tylu latach, dopiero w tym roku, na początku kwietnia udało mi się odnaleźć moją Atlantydę! W niewielkich, wręcz rzekłabym naparstkowych ilościach, ale jednak. Było to dla mnie prawie jak spotkanie jednorożca, no bo człowiek legend się nasłucha, spotkać nigdy nie może, już po latach nie wierzy w istnienie, a tu nagle takie coś go spotyka.
Szczerze? Myślałam, że to będzie słodsze, albo chociaż minimalnie gęstsze. Tymczasem smakowało jak zwykła woda z jeziora. Może czuć było minimalną miodową nutę gdy człowiek naprawdę skupił się na smaku, ale i tak bez cienia słodyczy. Niemniej największą zaleta soku z brzozy jest to, że posiada całkiem sporo mikroelementów w dodatku bardzo dobrze przyswajanych przez organizm. Czyli niby zwykła woda, ale jednak niezwykła bo podobno zawiera również elektrolity, czyli bardziej nawodni organizm.
Ten post miał być co prawda o czosnku niedźwiedzim, ale jego historię zdecydowanie trzeba rozpocząć od soku z brzozy, o którym już dawno temu miałam napisać, a w natłoku spraw kompletnie o nim zapomniałam. Dorzucam również garść zdjęć z naszej wyprawy po złote runo i korzystając z wyjątkowo wolnego popołudnia biorę się za zaległe odcinki Gry o tron.
*Półki sklepowe się nie liczą (ten w sklepach jest pasteryzowany więc wszystko na nic).
"Naparstkowe ilości" to przynajmniej porządny łyk? :D
OdpowiedzUsuńa pamiętam nawet naszą rozmowę o tym soku z brzozy!
OdpowiedzUsuńpięknie opisałaś tę historię, aż chciało się czytać :)
pozdrawiam serdecznie!
Great photography!
OdpowiedzUsuńhttp://kissthestarsblog.blogspot.ro/
Z brzozowymi cudeńkami miałam do czynienia tylko pod postacią ksylitolu i ksylitolowych pastylek do ssania - ciekawy smak, różni się od tradycyjnego cukru!
OdpowiedzUsuńFajne fotki zrobiłaś podczas brzozowych łowów :)
OdpowiedzUsuńZdjecia sa bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńBlog naprawdę na wysokim poziomie :) Miło się tu przebywa.
OdpowiedzUsuńLubię przeglądać blogi o podobnej tematyce co moja :)
Organizuję na blogu akcję dla blogerek modowych. Przejrzałam kilka Twoich stylizacji i bardzo bym chciała żebyś wzięła w niej udział. Łowię wśród blogerek najlepsze stylizacje miesiąca, które lądują u mnie na blogu wraz z pełnym opisem bloga - promuję blogerki. Masz ogromne szanse na rozpowszechnienie swojego bloga - ilość stałych odbiorców.Tworzę również wielki katalog stylizacji, który będzie cały czas dostępny i bardzo bym chciała żebyś się w nim znalazła :) Pierwsze osoby już się zgłaszają! Więcej informacji na
http://www.camesss.pl/2015/04/zabawa-moda-z-camesss.html
Liczę na Ciebie :)
Well done!
OdpowiedzUsuń