Człowiek chory to człowiek strapiony. Taki człowiek, chodzi, chodzi, nie może znaleźć sobie miejsca. W końcu znajduje je  w łóżku pod pościelą. Zagrzebuje się w poduszki i rozmyśla o jesieniach sprzed lat. Teraz już takich jesieni nie robią...
Człowiekowi choremu pozwala się na więcej i on sam również chętniej daje sobie przyzwolenie na więcej rzeczy niżby to normalnie uchodziło. Stąd też i moja dzisiejsza skłonność do śmielszego sięgania po mój ulubiony, mocniej zabarwiony abstrakcją styl piśmiennictwa.
A jesienie w istocie inne nastały. Człowiek z sentymentem powraca pamięcią do tamtych chodników zasypanych pożółkłymi na wpół suchymi, albo przesiąkniętymi błotem z kałuż, liśćmi. Do chodników, ulic, budynków, powietrza, ludzi i ich głosów. Jesień jest pod tym względem chyba wyjątkowa, pamięć wykazuje wtedy swoją wzmożoną aktywność. Człowiek, chce wrócić choć na moment, przejść tym chodnikiem jeszcze raz, jeszcze raz kopnąć tamte suche liście. Pamięć pośle i oczy zobaczą, ale nic poza tym. Taka to historia tragiczna pięknych w swej prostocie wspomnień.
Człowiekowi choremu wolno więcej, nawet jak głupoty plecie to mu się wybacza bo przecież stany podgorączkowe swoje prawa mają...

Otulam się więc szczelniej kołdrą co by optymistyczne założenia, że do końca tego tygodnia ostatecznie już uda mi się zakończyć  przygodę z grypą, doszły jednak do skutku. Zwłaszcza, że mamy już prawie koniec października, a przecież wraz z początkiem listopada trzeba się zacząć pakować do Krakowa, a zaraz potem na Słowację i Węgry.
Póki co jednak, co by uczcić odzyskanie swojego narzędzia pracy jakim jest w istocie mój komputer, zamierzam nadrobić zaległości na blogu, podjąć parę tematów, które ostatnio mniej lub bardziej zwróciły moją uwagę, tudzież może mniej ambitnie, natomiast z równą przyjemnością odświeżyć obszar, który tutaj już od dłuższego czasu traktowany jest po macoszemu, a mianowicie obszar tematyczny jaki stanowią ubrania i moda. Jesień sprzyja wspomnieniom,  a że aspekt mody nieodłącznie się w nich przewija toteż i o niej słów parę nie zabraknie.

Niżej garść kadrów z pochmurnej, szykującej się do zimy Krety.
Trzymajcie się ciepło!
I najlepiej z dala od wirusów...




Komentarze

  1. Zdrówka życzę :)
    Jesteś mistrzynią w pozowaniu, a zdjęcia oddają piękno natury, ekstra :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpiękniejsza na calutkim świecie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrówka Kochana! Zdjęcia mimo Twojej choroby cudne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zdjęcia są sprzed ok 3 tygodni, także wtedy jeszcze beztrosko hasałam, wolna od wirusowych zmartwień

      Usuń
  4. Pochmurna, ale chyba ciepła? piękne brązowe sandałki widzę. Zdjęcia przefantastyczne, uwielbiam oglądać każy Twój post.
    Trzymaj się i zdrowiej szybko! Ja też muszę uważać, zwłaszcza teraz, gdy szykują się zmiany ;) więc trzymajmy się z dala od wirusów, a od Ciebie niech czmychają jak najprędzej! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje zdjęcia jak zwykle zachwycają :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz