Na wakacjach zawsze wypożyczam, tony książek, trochę dokupuję, albo zwijam z półki znajomym. Połowa leży na podłodze przy łóżku, jedna z nich o statusie "w trakcie czytania" i jednocześnie wyższa rangą w książkowej hierarchii spoczywa dumnie tuż obok poduszki, albo bezpośrednio na niej, w zależności od opieszałości porannego wstawania czytającej. Kolejne dwie o statusie pozornie podobnym, acz osadzającym je w zupełnie innej kategorii, czyli "w trakcie czytania(mniej ciekawe, ale pożyteczne)", prawdopodobnie będą sobie cichutko leżeć gdzieś w pobliżu laptopa, albo co gorsza złapią pewną książkowa chorobę niewidzialności dla czytającego, który potrafi ignorować istnienie takich książek, (które przecież cały czas czyta), miesiącami, a nawet latami, przekładając je to ze stołu, na krzesło, to z krzesła na parapet, to potem zaniesie sobie pod łóżko i już całkiem o nich zapomni. Taki rodzaj książek ma najbardziej przechlapane... Zakurzone, zapomniane, dawno już straciły nadzieję na jakiekolwiek zainteresowanie swojego aktualnego właściciela/opiekuna. Takie książki, często trawi głęboka depresja. Czy miewają myśli samobójcze? Może... ale większość z jaką miałam do czynienia nie przejawiała raczej skłonności do dramatycznych gestów, bardziej można było u nich zaobserwować wyciszony smutek, beznamiętna akceptacja swojej beznadziejnej, na pało czyśćcowej sytuacji i coś niemal przypominającego przejście w hibernację. Przykre, ale prawdziwe. I choć człowiekowi serce się kraja i cosik poradzić by chciał... nie poradzi, takie życie.
Ale wróćmy może, do książki rangi (chwilowo) najwyższej, czyli tej w trakcie czytania. Ze stosiku, który sobie ostatnio przytargałam do domu jako pierwszą do lektury wybrałam sobie biografię Violetty Villas Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza. Dziwna to rzecz, zawsze kiedy następuje lipiec-sierpień Kokijaże ogarnia apetyt na biografie i lezie gdzieś na jakąś zapolować. W zeszłym roku na ten przykład miałam okazję zapoznać się z mniej lub bardziej zgrabnie opisanym żywotem i twórczością dzikiej, gnającej za wolnością Bjork i złotowłosej Brigitte Bardot, która sama spisała swoje wspomnienia i nie zawsze były one takie piękne i kolorowe jakby można było przypuszczać.
Biografia VV jest dość lekka, człowiek szybko sobie płynie przez tekst, raz czy dwa coś go zaskoczy, o czymś innym już gdzieś słyszał... ale jest też coś czego bardzo w biografiach nie lubię (przez tą samą rzecz musiałam odłożyć Janis Joplin), a mianowicie kiedy narrator coraz bardziej i nachalniej manifestuje swoją obecność. Zawsze wtedy mam ochotę palnąć mu w łeb tą jego książką, albo co najmniej rzucić nią o ścianę, ale nigdy tego nie robię, bo książkami nie wolno rzucać (chociażby przez szacunek do śp. drzew... chociaż jak sobie o nich przypomnę to wkurza mnie, że poświęciły swoje życie, żeby jakiś dupek mógł manifestować swoją dupkowatą obecność, która i tak nikogo nie obchodzi!).
Wracając do Villas po raz wtóry, chciałabym o niej napisać słowo lub dwa, kiedy już stłamsiwszy złość na autorów przemierzę resztą tekstu i ostatecznie przetrawię materiał. Mam nadzieję, że czas i opieszałość mimo wszystko pozwolą mi wrzucić to kiedyś posta na właśnie jej temat.
Niżej pastelowa nuta różu i kolejna materiałowa torebka, którą niedawno zrobiłam, i która świetnie sprawdza się w transportowaniu artykułów papierniczych, albo drobnych naciowych produktów z zieleniaka (puszczam do Was oko i życzę miłej końcówki lipca!).
bardzo ładnie wyglądasz w takim delikatnym kolorze!
OdpowiedzUsuńmagdelaj.blogspot.com
Sukienkę masz super, ale torba spodobała mi się bardzo, taka niby zwykła, ale ma to coś w sobie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też tak mam! Jestem książkowym maniakiem! Piękna sukienka i w dodatku w moim ulubionym kolorze! <3
OdpowiedzUsuńYou look beautiful
OdpowiedzUsuńGorgeous outfit
Love Vikee
www.slavetofashion9771.blogspot.com
jak miło Cię tu oglądać znów i przede wszystkim - czytać! Ja ostatnio przeczytałam "Śladami t-shirta", a teraz poznaję tajniki "Copywriting. Jak sprzedawać słowem", choć w kolejce czeka też i lekka typowo wakacyjna lektura ;)
OdpowiedzUsuńbuźki!
Polecam ksiązke Masa o Kobietach Polskiej MAFII oraz Sekretna Profesja
OdpowiedzUsuńobie na faktach :)
takie są najciekawsze:)
pozdr Kasia
witam serdecznie
prowadzę bloga modowego, i napewno w zakupionej biżuteri będę wstawiać
zdjęcia.
Proponuje współprace :
Reklamę Panstwa sklepu na moim blogu , baner , teksty sponsorowane oraz
jestem zainteresowana dalszym nabyciem bizuterii i w razie współpracy
mile widziane byłyby testowanie produktów oraz oczywiście recenzje
otrzymanej przez Panstwa bizuterii
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
http://fashionmylovee.blogspot.com/
hej chyba nie chcacy wkeilam do CIebie w komentarzu zawartosc maila:)
OdpowiedzUsuńprosze nie publikuj tego jezeli tak sie stanie
współpracujesz jeszcze z MAI brand store?
OdpowiedzUsuńJesteś naturalnie piękna, ahh!
OdpowiedzUsuńJa równiez zbieram ksiązki w wakacje - od znajomych lub z biblioteki. Co do stylizacji - jak dla mnie super!
OdpowiedzUsuńDrogie Kokijaże, jakże mnie długo tu nie było! A ostatnie zdjęcie sprawia, że mam ochotę chwycić za aparat i przybyć co sił w nogach, żeby Kokijaże uwiecznić.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię również za odwagę co do biografii - mnie przerażają, bo cały czas mam poczucie upiększania wizerunku. Kurka wodna, nie ufam im.
Naturalność, świeżość, prostota - wszystko co składa się na efekt wow, kiedy oglądam te zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńładniusi odcień torebki. idealnie współgra z różem. niby szary ale jednak jakiś taki inny. i skąd sandałki takie śliczne?
OdpowiedzUsuńależ masz piękną figurę. Stworzoną do takich sukienek!
OdpowiedzUsuńPo ostatniej przeprowadzce z przerażeniem stwierdziłam, że zniknęło mi kilka książek. Dokładnie 4, bardzo dziwne, bo reszta książek z tego samego kartonu stoi sobie grzecznie na półce, a 4 wyparowały... na dodatek wszystkie były tego samego autora. Moje ulubione. Nie znalazłam ich. Szlag by to...
Świetna stylizacja w sam raz na lato i upalne dni :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :D
Pozdrawiam serdecznie ;)
Sylwetta
ta sukienka jest dla Ciebie stworzona!
OdpowiedzUsuńbiografię Brigitte Bardot to chętnie bym przeczytała.
Niestety dawno nie miałam czasu, żeby coś fajnego przeczytać :)
OdpowiedzUsuńja też bardzo lubię czytać. nie ważne czy to wakacje czy nie, ale wiadomo, w wakacje czyta się super. jest taki specyficzny klimat <3
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądasz!
http://coeursdefoxes.blogspot.com/
♥
Jak ładnie na Tobie leży sukienusia ;)
OdpowiedzUsuń