Dostałam jakiś czas temu książkę Łukasza Łuczaja o tym co w lesie i na łące można śmiało wykorzystać we własnej kuchni, o roślinach które dawniej  na porządku dziennym miały status warzywa, jednak później zostały wyparte, przez inne, sprowadzone od sąsiadów i  zyskujące na popularności warzywa. Co by nie pozwolić tak zacnej książce kurzyć się na półce, spakowałam ją razem aparatem i sezamkami do plecaka, odciągnęłam brata od komputera i wyruszyliśmy przez góry, lasy, łąki i doliny.

Po drodze spotkaliśmy zająca, w dodatku gigantycznego ( jest on nawet zarejestrowany na przed ostatnim zdjęciu jako taka kropka czarna przy lesie) i sprawiającego wrażenie jakoś tak mało bojaźliwego. Staraliśmy się też rozkodować ślady saren i dzików (są do siebie bardzo podobne, różni je tylko jeden drobny szczegół). Pierwszy raz w życiu widziałam też pustułkę, karmiącą swoje młode, dopiero co upolowaną myszą. Fajnie;)

Nie byłabym oczywiście sobą gdybym przy okazji nie wypatrywała, interesujących przestrzeni do sesji, dobrze mieć zawsze w zanadrzu parę nowych, niewykorzystanych jeszcze przestrzeni.




Komentarze

  1. Sama chętnie przejechałabym się z Tobą na taką wycieczkę. Świetnie pokazałaś tą chwilę, piękno przyrody, coś niezwykłego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie zdjęcia woooow!
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe zdjęcia... za moment majówka więc też pobędę trochę w ładnych plenerkach :) I jak to widać na zdjęciach... wiosna, wiosna, wiosna :) aż się chce żyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a gdzie to takie ładne plenery? jedno zdjęcie jak ekran startowy windowsa! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo windows 100% ;D plenery między Wrocławiem, a Kłodzkiem:)

      Usuń
  5. Jak pięknie. Przemierzając rodzinnie swoje okolice łapię też te chwile i plenery, zapamiętuję i czuję. To daje wyciszenie i jednocześnie mnóstwo energii do dalszego działania. Powiedz, jak podoba Ci się ta książka i czy wykorzystałaś już jakieś roślinki w kuchni? :) Jestem bardzo ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ klimatyczne zdjęcia! Dodaję do obserwowanych i lecę dalej przeglądać Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz