Zostaje powierzony ci projekt. Cieszysz się, ale i jednocześnie czujesz presję odpowiedzialności. Chodzisz na spotkania. Obiecują wolną rękę. Zbierasz współpracowników. Opracowujesz szczegóły. Proszą o przedstawienie pomysłów. Przedstawiasz pomysły. Odrzucają je. Zalewają cię morzem "swoich" pomysłów prosto z google. Zagryzasz wargę, kiwasz głową. Przedstawiasz kolejne propozycje. Nieusatysfakcjonowani, ale zatwierdzają, nie ma już czasu. Spotykasz się z modelami i modelkami, opowiadasz im o koncepcie, wprowadzasz w szczegóły. To bystrzy, chętni do pracy ludzie, wiesz, że wszystko pójdzie dobrze.
Dzień realizacji projektu. Chcesz wprowadzić w życie dziecko, nad którym pracujesz od dwóch miesięcy. Ręce ci się trzęsą, ale to pozytywne drżenie. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. I nagle spotyka cię to...

Przyprowadzają do ciebie dwójkę sennookich ludzi. Niestety, ale gość od ciuchów zażądał aby sprawy przejął ktoś od niego. Nie mają na to wpływu. Nogi się pod tobą uginają. Już wiesz, że te dwa miesiące pracy poszły się teraz pieprzyć. Wiesz, że obietnica o wyłączności była gówno warta, nawet jeśli spisana na papierze. Szybko bierzesz głęboki oddech. Robisz minę do złej gry. Witasz się i proponujesz połączenie sił. Zgadzają się, ale już wiesz, że o każdy punkt trzeba będzie walczyć. Nie wolno odpuścić. Nie teraz. nie po tym wszystkim.
Zabierają modeli na przymiarki. Ty w tym czasie szukasz dodatkowych lamp dla fryzjerów, ogarniasz miejsce dla makijażystek. Załatwiasz kable. Starasz się załatwić jedzenie dla modelek, które są od rana o pustym żołądku. Sprawdzasz czy wszyscy mają zapewnione niezbędne warunki i narzędzia do pracy.  Kontrolujesz czas. Nie chodzisz. Biegasz. Nie mówisz. Krzyczysz.
Już wiesz, że twoja charakteryzacja nie przejdzie. Pytasz zatem dlaczego wizażystki nie zajmują się jeszcze malowaniem zgodnie z  pomysłem tych z zewnątrz. Odpowiadają, że nie mają jeszcze wytycznych. Zalewa cię krew. Gorąca. Każesz tamtym zlecić wizażystkom rozpoczęcie malowania. Jedna z dwójki sennookich człapie zatem w ich stronę. Na twoich oczach rozgrywa się dramat. Oni nie mają nic przygotowanego! Zaczęła klecić coś na poczekaniu. Twoje projekty zostały właśnie zastąpione właśnie kropkami, kreskami i perłowym błyszczykiem. Załamujesz ręce, ale zagryzasz wargę. Twoje dziecko zostało ci odebrane. Już nie możesz się pod tym podpisać. Nie chcesz. Modele i modelki też nie są zadowoleni. Smutno popatrują na to co z nimi robią, ale nic nie mówią. Są profesjonalni, nie uskarżają się, sprawnie współpracują.
Twoja muzyka oczywiście też została wyparta przez jakieś chujowe kawałki. Czujesz wściekłość. Nie do tego ćwiczyłaś z modelkami kroki. Ludzie znowu posmutnieli. Oni też woleli twoje wybory. Pokazujesz im nowe kroki już na scenie improwizującej wybieg. Szybko zapamiętują, sprawnie korygują kosmetyczne błędy. Są wyprostowani i pewni siebie. Czujesz dumę.

Gdyby to miało miejsce dziś, gdybym miała do czynienia z tymi wydarzeniami będąc osobą jaką jestem obecnie, wiele spraw potoczyłoby się inaczej. Byłabym nieustępliwa, nie dbałabym już o uprzejmość, używałabym innych słów, robiłabym swoje.




Komentarze

  1. meeeeeega mi się podobają te zdjęciaaaa!!! ah!! <3

    a post hmm.. przykrości :/

    OdpowiedzUsuń
  2. straszne. Dlatego porzuciłam marzenia o pracy w tej branży, nie wytrzymałabym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku to przykre;c Widzę ,że w tej branży nie ma nic pewnego...
    Poza tematem.Świetne szorty:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna sesja, taka buntownicza, w ciemnościach.. super, bardzo mi się podoba!
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Są ludzie i ludzie... szczególnie w takiej branży. Ludzie z betonowymi mózgami i wyobraźnią. Sądzą, że do nich należy ostateczna decyzja, a reszta jest tylko wykonawcami poleceń... Pytanie, czy da się zmienić ich świadomość?

    OdpowiedzUsuń
  6. Klimatycznie i tajemniczo.

    OdpowiedzUsuń
  7. You look amazing
    Awesome ensemble and pictures

    Love Vikee
    www.slavetofashion9771.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz