Burze, sztormy i inne pioruny
Siedziałam wczoraj z bratem na werandzie. Gapiliśmy się na burzę i coś tam sobie rozprawialiśmy o prędkości światła, dźwięku, o bombach atomowych, przepołowionych drzewach i takich tam... śmiałam się z niego bo przegapiał najlepsze błyskawice.
Lubię burze. Przynoszą świeżość i przy okazji dostarczają atrakcji. A kiedy ktoś mówi np: o, już odchodzi- to ja sobie wtedy taką burzę mimowolnie wizualizuję jako bukę (!) i chcąc, nie chcąc, przechodzą mnie paskudne ciarki.
Musicie mi wybaczyć poniższą lekką niewyjściowość, ale tak się zdarza, kiedy ktoś namówi nas na drogę na skróty, a potem lezie się nią sześć kilometrów po lody, które są niby super, ekstra, turbo dobre, że nie wybrać się po nie to grzech, a po drodze okazuje się jednak nieco chłodniej niż się uprzednio zakładało i trzeba przywdziać ciuchy swojego chłopaka (bo one posiadają kaptury i takie tam co to ochraniają uszy, żeby ich wiatr nie wywiał). A na koniec okazuje się, że lodów ani śladu i w ogóle żadnego jedzenia nigdzie nie widać, za to zdążył rozpadać się solidnie deszcz i raczej nie ma już co liczyć na hepi end. Sami teraz widzicie, że nie jest lekko...
Uwielbiam czytać Twoje notki, bardzo ciekawie piszesz ;-)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle piękne!
Ja tez uwielbiam burze. Zawsze na nie czekam i potrafie godzinami je obserwowac ;))
OdpowiedzUsuńJaka tam niewyjściowość... Pomimo przebytych kilometrów i deszczu, wyglądasz bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się trzecie zdjęcie!
Cudowne morze <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje wyczucie stylu i luzu!
OdpowiedzUsuńNawet w tak polowych warunkach wychodzisz na zdjęciach pięknie:)
OdpowiedzUsuńA burze też uwielbiam, choć chyba najbardziej ten czas tuż przed burzą. Kiedy ciemne chmury są jeszcze podświetlone słońcem i w upalnych, stojącym powietrzu pojawia się nagle silny wiatr.
Pięknie wyglądasz!! :D
OdpowiedzUsuńkocham te zdjecia.
OdpowiedzUsuńpiekne zdjecia, te fale... ahh :)
OdpowiedzUsuńfajny masz uśmiech :) i morze piękne..
OdpowiedzUsuńwww.thoughtsart.blogspot.com
O, ale mewa była. Zamiast lodów hot wingsy albo rosół marynarski.
OdpowiedzUsuńskoro zabrałaś chłopakowi wszelkie ocieplajki i wiatrochrony to w czym on biedny paradował po tej rozwianej plaży? bezwzględna jesteś:)
OdpowiedzUsuńSam dał, to wzięłam :> ee on to chłopak przezorny, nabrał tyle warstw, że i mi i jemu starczyło :>
OdpowiedzUsuńFajnie że on taki męski.
UsuńGdybyś spacerowała z kumpelą to raczej nie dała by Ci swoich ocieplajek
hahaha no bardzo prawdopodobne... chociaż ja akurat mam takie co też się często nade mną litują
UsuńGuczi jaka zziębniętaaaa! Buziaki kochana :*
OdpowiedzUsuńAgata