Przesyłam czarodziejskie zdjęcie z niedzielnego spaceru po lesie jako pretekst by podzielić się z wami przy okazji rzeczą która spędza mi dziś z nocy sen z powiek. Otóż cała historia zaczęła się od  wymiany myśli na gg  (ooo tak, rozmowy na gadu potrafią być baaardzo inspirujące), Pyśka przesłała mi zdjęcie jakiejś sukni w gotyckim stylu, oświadczając że na halloween byłaby idealna. A ponieważ my rokrocznie hucznie obchodzimy to wymyślne święto (z winem, lodami, dobrym filmem i obowiązkową dynią ze świeczką w środku), wzięłam się ostro za kombinowanie sobie stroju, aby tradycji stało się zadość. To co mam aktualnie na sobie śmiem nazywać już prototypem i  jutro najprawdopodobniej oddam to słodkie nieszczęście babci do pozszywania. Co prawda bliżej mi w tym do nimfy wodnej niż demonicznej czarownicy, ale to drobny szczegół którym broń Boże nie należy się przejmować. Wiem, że do 31 października jeszcze dobre półtora miesiąca, ale wena to wena i rządzi się własnymi prawami, a poza tym później może już nie być czasu na podobne zabawy...  obiecuje niedługo zrobić zdjęcia i pokazać.
Dobra, uciekam do ukochanego łóżka i do książki, która już wręcz za mną płacze. Adieu!

Komentarze