Postanowiłam zrobić mały przeskok.
Mam  jeszcze w zanadrzu mojego tajnego asa, 'ostatnią odsłonę Izy', która pozostanie jeszcze przez chwil parę tajemnicą. A póki co, chciałam sie pochwalić dzisiejszymi zdjęciami z Klaudią.





 
  



 
 



 



 
 






 

 
 

  



I tak to właśnie wygląda... 
Cóż rzec... jestem szczęśliwa, bo nie sądziłam, że wyjdzie to aż tak dobrze. I już nawet nie myśle o tym, że musiałam okrutnie wcześnie wstać, że wyszłam z domu o całą godzinę za wcześnie, choć myślałam że jestem spóźniona (a pewnie, dalej się nie znam na zegarku!), że wata cukrowa robiła się tak jakby chciała a nie mogła i że kiedy wracałam do domu pewna przemiła kałuża poczuła do mnie nagły pociag i rzuciła sie na mój biały płaszczyk jak oszalała, przy niewielkiej pomocy rozpędzonego citroena. Zapomniałam o Artystycznych Artystach, o Psychopatycznych Psychopatach i ogólnie o ludziach ciężko chorych...  Odrzuciłam w niepamięć, wszystkie te przykrości dnia dzisiejszego.
Śpiewam sobie piosenkę o kruasantach z czekoladą i oddaję sie nieświadomości.

.

Komentarze